„KAŻDY WIERSZY JEST JAK SUPERNOWA“
Nazywam się Jacek Molęda, urodziłem się 53 lata temu. Jestem raciborzaninem. Z wykształcenia jestem anglistą, nauczycielem akademickim. Pracuję w PWSZ oraz I Liceum Ogólnokształcącym. Studia kończyłem na Uniwersytecie Wrocławskim, potem miałem trochę przerwy i w 2010 roku zrobiłem doktorat na Uniwersytecie Ostrawskim. Także z języka angielskiego.
Marc Bonnetin
Jacek Molęda
Od kiedy piszesz?
Piszę od lat 80-tych, ale pierwsze wiersze powstawały, gdy byłem dzieckiem. Mój debiut literacki miał miejsce w 1984 roku.
Debiutowałem na łamach czasopisma cieszącego się popularnością na Śląsku „Tak i Nie”. Wygrałem parę ogólnopolskich konkursów poetyckich i
wtedy zaczęła się moja przygoda z poezją. Od bodaj 16 lat jestem członkiem Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich. Do tej
pory opublikowałem 5 zbiorów wierszy. Pierwszy z nich powstał 1995 roku i nosi tytuł „Świadectwo tożsamości”, później
„Mały świat” w 1999, „Odtąd dotąd” 2001. Później pojawiły się jeszcze 2 zbiory polsko-czeskie, z tłumaczeniem na język czeski moichutworów: „Horyzont zdarzeń” i w 2013
„Wyszedłem po chleb”.
Co według Ciebie jest potrzebne by pisać?
Przede wszystkim potrzeba trochę refleksji wobec rzeczywistości, w której się żyje oraz dystansu
do samego siebie.
Nie jestem zwolennikiem pisania na żywo, na bieżąco, na podstawie świeżych przeżyć czy wydarzeń. Myślę, że jeśli chcemy podzielić się z kimś tym co robimy, to musimy sami umieć spojrzeć na własne życie z pewnej odległości, na chłodno ocenić nasze własne emocje. Literatura, szczególnie poezja, wydaje się być czymś bardzo intymnym. Jednak nabiera pełni sensu dopiero wtedy, gdy się nią dzielimy z innymi. Jeśli autor nie wyrobi w sobie umiejętności spojrzenia chłodnym okiem na własną twórczość, to okaże się ona zbyt hermetyczna, zamknięta. Nie będzie dialogu z czytelnikiem, który przecież jest istotą wszystkiego. Oczywiście trzeba też znać literaturę, być świadomym kultury, w której się tworzy, jej ograniczeń, ale o tym wiedzą wszyscy.
[...]
[...]
Czy Twoja twórczość wynika z innych dziedzin sztuki?
Bezpośrednio staram sie nie inspirować malarstwem, ani literaturą, dlatego że jestem
sceptycznie odnoszę się do dialogu sztuki ze sztuką. Dlatego wolę, by to co piszę było bliskie rzeczywistości.
Jeżeli ktoś nie potrafi z niej bezpośrednio czerpać.
Z twórczością jest tak jak z astronomią: każdy nowy wiersz, każda nowa powieść jest jak supernowa. W momencie gdy wybucha staje się gwiazdą martwą.
Jej jednorazowy błysk może budzić w nas zachwyt, i to wystarczy.
Nie chciałbym tworzyć tylko w odniesieniu do tego co już zostało napisane. Sama znajomość realiów kulturowo-literackich wyposaża
nas w pewne narzędzia, ale z drugiej strony wciska w konwencje i mocno nas ogranicza. Dlatego śmiało mogę powiedzieć, że dla mnie inspiracją, w
większym stopniu niż literatura czy sztuka, często bywają inne dziedziny, choćby astronomia. Na niej, jak i wyjątkowo niepoetyckiej fizyce, oparty jest np. mój
zbiór „Horyzont zdarzeń”. Tworzę więc na przekór.
To znaczy, że tematem Twojej poezji może być wszystko z codzienności?
Sięgam po taką inspirację, bo moim celem jest uniwersalnośc poezji, żeby za 50 lat miała ten sam
sens, bez ograniczenia jej
do bieżącej dekady.
Jak wyglądają momenty kiedy piszesz?
Staram się nie szukać inspiracji na siłę i staram się nie pracować regularnie.
Na pierwszym miejscu w moim życiu jest to co przyziemne: zakupy, przygotowanie do pracy, a dopiero potem mogę usiąść do pisania.
Nie mogę odczuwać wyrzutów sumienia z tego powodu, że piszę. Na niektóre pomysły wpadam w sytuacjach przypadkowych: idąc ulicą, biorąc
prysznic, rozmawiając z kimś. Potem to do mnie wraca, po jakimś czasie.
Z tego rodzi się wiersz. Wymaga on szlifu, dlatego piszę, poprawiam, odkładam na tydzień, później do niego wracam. Zdarzyło mi
się nawet tak, że w trakcie spotkania autorskiego, czytając swój wiersz, wymieniłem jego słowa na inne,
które właśnie
w tym momencie wydawały mi się trafniejsze, lepsze.
Czy swoje wiersze odczytujesz po cichu, czy na głos, by usłyszć ich muzykę?
Pracując nad wierszem, czytam go kilka razy, zaznaczając akcent, rytmikę. Czytając na głos zauważam ciut więcej niż to, co jest zapisane na
papierze.
Co wnosi w Twoje życie poezja? Czy potrzebujesz czegoś więcej po tylu latach twórczości?
Teraz są chyba takie czasy, kiedy więcej osób tworzy poezję, aniżeli ją czyta. Poezja dla mnie jest
formą samokontroli. Pozwala mi spojrzeć na siebie samego z zewnątrz. Pozwala śledzić moje życie, mój rozwój.
Uwidacznia poszczególne etapy w moim życiu, zmiany w sposobie myślenia.
Poezja pomaga kształtować własną osobowość. Jeśli piszemy tylko do szuflady, to może to się skończyć źle. Jeśli wychodzimy z tym do ludzi, to następuje sprzężenie zwrotne. Czytelnik, który zna
moją twórczość łatwiej zauważy zmianę niż ja sam.
Pisanie i czytanie poezji to dla mnie sposób na zachowanie tożsamości oraz zdrowia psychicznego w tych wcale niełatwych czasach.
[...]
[...]
Jesteś anglistą, czy piszesz też w języku angielskim?
Przewrotnie rzecz ujmując, być może gdybym nie pracował tyle w języku
angielskim, gdybym nie pracował w szkole wyższej czy liceum i nie używał tego języka na co dzień, odważyłbym się tworzyć w tym
języku. Owszem, napisałem parę rzeczy po angielsku. Język ma jednak swoje ograniczenia. Tym ograniczeniem jest chociażby
kontekst kulturowy. Dlatego myślę, że byłbym zdolny napisać kilka wierszy, ale takich do szuflady. Jeśli chcę pisać o tej
rzeczywistości wokół mnie, to musiałbym
po prostu trochę w tej Anglii pomieszkać.
Czy próbowałeś tłumaczyć Twoje wiersze?
Tłumaczyłem cudze, przełożyłem trzy zbiory wierszy poetów czeskich na polski. Czuję trochę język czeski, gdyż tam studiowałem. Jestem człowiekiem pogranicza. Czeska mentalność i
kultura są mi bliskie. Łatwiej jest mi przełożyć wiersze z języka czeskiego, niż z angielskiego, który znam niby lepiej. Nie mając bezpośredniego, fizycznego kontaktu z angielską rzeczywistością,
praca nad przekładem własnego wiersza na angielski byłaby dla mnie za trudna. Gdybym był w Anglii, po roku zacząłbym pisać po angielsku w sposób naturalny, wtedy może przełożyłbym jakiś własny
wierszy napisany wcześniej po polsku.
Czy miałeś również okazję pisać teksty piosenek?
Piosenka, do której napisałem tekst, jest w języku angielskim, powstała dla The Band of Endless Noise. Pisanie tekstów piosenek wcale nie jest ani prostsze, ani łatwiejsze od pisania
wierszy.
RACIBÓRZ 24.03.2017r.
Transkrypcja: Małgorzata Sokołowska
Korekta: Jacek Molęda
Literacka podróż Jacka:
Debiutował w 1984 r. na łamach czasopisma “Tak i Nie”. Poeta, pisuje też felietony i przekłada współczesną poezję czeską.
Jego wiersze ukazały się w polskich i czeskich antologiach, almanachach i czasopismach literackich, m.in. po polsku i w przekładzie Václava Buriana na język czeski, w polsko-czeskiej antologii „Od słowa ke slovu” (2003) oraz w znanym czeskim czasopiśmie literackim Psí víno (w przekładzie Libora Martinka).
Przełożył następujące zbiory wierszy: „Radobyl” Jiřígo Daehnego (Krnov, 2010), „Krajobraz w samotności słowa” Miroslava Černego (Opava, 2012) i „Jesteś moim signifié” Libora Martinka (Krnov, 2012).
Autor pięciu tomów wierszy:
„Świadectwo tożsamości” (1995),
„Małe światy” (1999),
„odtąd – dotąd” (2001),
„Horyzont zdarzeń – Obzor událostí” (Krnov 2010)
„Wyszedłem po chleb – Šel jsem pro chleba” (Krnov 2013),
(dwa ostatnie w przekładzie prof. Libora Martinka na język czeski).
„W Raciborzu od lat brakowało miejsca, które skupiałoby rodzimych artystów działających
w różnych dziedzinach sztuki. A mamy się kim pochwalić! Rok jubileuszowy stwarza szansę
na zwrócenie uwagi na to co nasze, raciborskie. Z taką inicjatywą w Raciborskim Centrum Kultury pojawił się Marc Bonnetin.
Dał pomysł na gotowy projekt RACIBÓRZ – ART, stworzenie wspólnej,
wirtualnej przestrzeni dla prezentacji artystów. Głównym celem, jak sam wspomina, jest dowartościowanie życia artystycznego i kulturalnego miasta, poprzez stworzenie, dostępnego
dla wszystkich, katalogu internetowego artystów oraz działań artystycznych. Marc
jest Francuzem, mieszkając w naszym mieście zwrócił uwagę na niezwykły, artystyczny potencjał Raciborza.
Oddajemy zatem w ręce francuskiego artysty rodzimą sztukę i rozpoczynamy projekt RACIBÓRZ – ART.“
Joanna Maksym-Benczew